Aby odpocząć trochę od upałów panujących w południowych Indiach, wybraliśmy się do Munnaru – miejsca słynnego z najwyżej położonych plantacji herbaty na świecie. I choć samo miasto jest raczej głośne, zatłoczone i mało interesujące, można stad wybrać się na kilka dziennych wycieczek po okolicy. My, korzystając z tej okazji, postanowiliśmy przejść się na jednodniowy trekking i zdobyć najwyższy, dostępny turystycznie szczyt południowych Indii – Misapouli 2646m n.p.m. (wyższy od niego zaledwie o 50 metrów szczyt Anamudi, położony na terenie Eravikulam National Park, nie jest dostępny dla turystów ze względów ochrony przyrody od ponad 5 lat).
Czytaj więcej…
Niewiele jest takich miejsc w Indiach, w których tak naprawdę można odpocząć i kompletnie uciec od zgiełku zatłoczonych miast, ulicznego gwaru, tłoku, syfu i śmierdzących ulic. Hampi – niewielka miejscowość położona w stanie Karnataka, w południowych Indiach – to nasz number one na liście top destinations in South India. I choć jest to miejsce typowo „kontynentalne” – z rozwiniętą infrastrukturą przygotowaną specjalnie pod zachodnich turystów – warto zatrzymać się tu na dłużej.
Czytaj więcej…
Wybierając się na dłuższe trekkingi w przeróżne góry świata, najczęściej zabieraliśmy kompletny zapas jedzenia ze sobą. Odwiedzane przez nas rejony były zwykle niezamieszkałe. Z tego względu, musieliśmy opracować dobry system pakowania, który umożliwiał nam załadowanie do plecaków produktów potrzebnych na – co najmniej – 12 dni akcji górskiej (urozmaicona dieta bez specjalnych udziwnień – o tym jednak innym razem…)
Problem pojawił się w momencie, gdy zaczęliśmy planować znacznie dłuższe wędrówki – zupełnie niezależnie – w rzadziej odwiedzane rejony Himalajów (Indie, Nepal). Na trekach musieliśmy liczyć się nie tylko z każdym zabranym ze sobą gramem, ale również – a może i przede wszystkim – z wartością odżywczą produktów spożywczych. Przed wyruszeniem w góry długo optymalizowaliśmy nasz jadłospis, zastanawiając się co zabrać ze sobą, aby utrzymać zbilansowaną dietę, nie obciążając jeszcze bardziej naszych plecaków. Rozwiązaniem okazało się wykorzystanie lokalnych produktów „spod lady” – niedrogich i dostępnych prawie w każdej górskiej wiosce – które można łatwo przechowywać i przygotować w prosty sposób (bez gotowania).
Czytaj więcej…
Trekking wokół Manaslu zajął nam zaledwie 11 dni. Marsz skończyliśmy w wiosce Dharapani – położonej na szlaku prowadzącym wokół masywu Annapurny – zdecydowanie wcześniej niż początkowo mieliśmy w planach. Pozostało pytanie: Co robić dalej?! W Nepalu mogliśmy zostać jeszcze jakiś czas, a w górach spędzić przynajmniej tydzień. Za zostaniem przemawiały również ważne, niesprawdzone wcześniej permity – zachowane po trekkingu wokół Dhaulagiri (wystarczyła lekka, prawie niezauważalna modyfikacja dat na kartach TIMS i wzbogacenie naszej trasy o kolejny odcinek Marpha – Beshisahar). Były również powody przemawiające „przeciw”. Nie mieliśmy ochoty kontynuować trekkingu akurat wokół Annapurny. Kiepsko staliśmy z zapasem sił po wyczerpującym ‚biegu’ przez Manaslu Conservation Area. No i najważniejszy – nie mieliśmy już przy sobie pieniędzy, ponieważ w Sumdo oddaliśmy guide’owi nasze ostatnie rupie… Pieniądze udało się dość szybko załatwić (zjazd jeepem do najbliższego ATM-u w Besisahar i powrót do Dharapani jeszcze tego samego dnia). Dlatego też odrzuciliśmy wszystkie powody, dla których ‚lepiej nie’ … I tak właśnie znaleźliśmy się na najpopularniejszym szlaku w Nepalu – wokół Annapurny.
Czytaj więcej…
Długo zastanawialiśmy się – jeszcze na etapie planowania podróży, parę miesięcy przed przyjazdem do Nepalu – jaki trekking wybrać. W grę wchodziła tylko i wyłącznie opcja budżetowa, zależało nam na tym, aby tym razem wydać jak najmniej, co znacznie ograniczało dostępne możliwości wyboru trekkingu. W Nepalu w wielu rejonach (tzw. restricted area), takich jak Dolpo, Manaslu, Makalu, czy Kanczendzanga nie można legalnie zorganizować trekkingu na własną rękę – bez pomocy agencji, wsparcia porterów i bez guide’a. Do tej pory ograniczenia zostały zniesione w rejonie Annapurny, Langtangu i Solukhumbu (Everestu). Jeśli chcemy wybrać się w mniej uczęszczany rejon, musimy zapłacić znacznie więcej.Podróżnicy, których cele zwykle warunkuje budżet, wybierają najczęściej trekkingi w Langtang, rejonie Everestu, popularny szlak wokół Annapurny, bądź też wokół – leżącego w jej sąsiedztwie – masywu Dhaulagiri. My zdecydowaliśmy się na ten trzeci rejon z kilku powodów. Trekking uznawany jest za trudny, wybiera się tam stosunkowo niewiele osób, a po drodze, przy okazji, zdobyć można prosty trekkingowy (oficjalnie sklasyfikowany przez Nepal Mountaineering Association jako expedition peak) sześciotysięczny szczyt Dhamus (6013 m n.p.m.).
Czytaj więcej…
Dość spontanicznie wybraliśmy się na kolejny trekking – tym razem w Himalaje Gahrwalu, położone w stanie Uttarakhand, na północny wschód od Delhi. Naszą bazą wypadową stał się Rishikesh. Ponieważ nie mieliśmy dopracowanego planu, parę dni zajęło nam przygotowanie się do trekkingu. Długo nie mogliśmy się zdecydować, gdzie dokładnie pojedziemy i jaką trasę chcemy obrać. Ostatecznie przeważyła możliwość szybkiego i bezpośredniego dojazdu z Rishikeshu do miejsca startowego oraz nieskomplikowany powrót.
Czytaj więcej…
Amritsar – święte dla wyznawców sikhizmu miasto – to miejsce zupełnie inne niż wszystkie, jakie udało nam się do tej pory odwiedzić w Indiach. Sikhowie to ludzie pobożni, życzliwi i pomocni. Główną zasadą przyjętej przez nich religii jest służba dla dobra powszechnego, dlatego w Amritsarze kontynuowana jest tradycja tworzenia wspólnoty, miejsca, dla wszystkich ludzi. Punktem centralnym miasta jest Złota Świątynia, wznosząca się nad jeziorem nektarowym (amrit sar). Życie toczy się tu przez 24 godziny na dobę: ludzie modlą się, rozmawiają, jedzą, siedzą, leżą gdzie bądź – po prostu są – bez przerwy. Niezaprzeczalnie warto odwiedzić Amritsar dla doświadczenia samej atmosfery tego miejsca, choć do zobaczenia w mieście jest zdecydowanie znacznie więcej!
Czytaj więcej…
Wybrany przez nas trekking składa się z dwóch etapów: pierwsza część trasy wiedzie rzadziej odwiedzaną przez turystów doliną Ripchar, druga popularną doliną Markha. Trasy te można potraktować jako jeden dłuższy 9 dniowy trekking, lub dwa oddzielne, krótkie etapy: 5 i 4 dniowy.
Czytaj więcej…
Planując palcem po mapie nasz kilkunastodniowy trekking, szukaliśmy ciekawych, aczkolwiek nie skomplikowanych technicznie szczytów sześciotysięcznych. Wybór padł na najwyższy, w okolicy Leh, masyw Kang Yatze – 6400 m n.p.m, położony u wylotu najpopularniejszej z trekkingowych dolin – Markha Valley.
Czytaj więcej…