menu +
aJaga| c0| FAzja na lajcie 2013, Nepal, Trekking| 8, , ,
131209-around_annapurna-12255

Trekking wokół Manaslu zajął nam zaledwie 11 dni. Marsz skończyliśmy w wiosce Dharapani – położonej na szlaku prowadzącym wokół masywu Annapurny – zdecydowanie wcześniej niż początkowo mieliśmy w planach. Pozostało pytanie: Co robić dalej?! W Nepalu mogliśmy zostać jeszcze jakiś czas, a w górach spędzić przynajmniej tydzień. Za zostaniem przemawiały również ważne, niesprawdzone wcześniej permity – zachowane po trekkingu wokół Dhaulagiri (wystarczyła lekka, prawie niezauważalna modyfikacja dat na kartach TIMS i wzbogacenie naszej trasy o kolejny odcinek MarphaBeshisahar). Były również powody przemawiające „przeciw”. Nie mieliśmy ochoty kontynuować trekkingu akurat wokół Annapurny. Kiepsko staliśmy z zapasem sił po wyczerpującym ‚biegu’ przez Manaslu Conservation Area. No i najważniejszy – nie mieliśmy już przy sobie pieniędzy, ponieważ w Sumdo oddaliśmy guide’owi nasze ostatnie rupie… Pieniądze udało się dość szybko załatwić (zjazd jeepem do najbliższego ATM-u w Besisahar i powrót do Dharapani jeszcze tego samego dnia). Dlatego też odrzuciliśmy wszystkie powody, dla których ‚lepiej nie’ … I tak właśnie znaleźliśmy się na najpopularniejszym szlaku w Nepalu – wokół Annapurny.

Od trekkingu nie oczekiwaliśmy zbyt wiele. Trasę traktowaliśmy z przymrożeniem oka, a dni spędzone na Annapurnie nazywaliśmy restowymi. Może po prostu po kilku namiotowych, zimnych i naprawdę wyczerpujących trekach straciliśmy punkt odniesienia?! Perspektywa guesthouse’ów z ciepłym prysznicem, jedzenia, którego nie trzeba było nieść na plecach (Ha. No nie tak do końca, z przyzwyczajenia dodaliśmy sobie po parę kilo, w razie co) i prostego jak drut szlaku wydawała nam się naprawdę sielankowa… I właśnie tego nam było trzeba!

Jak było?! Annapurna zaskoczyła nas pozytywnie. Bardzo pozytywie. Spodziewaliśmy się tłumów, naganiaczy, turystów, kiczu. Zastaliśmy posezonową pustkę, ciszę i przestrzeń. W połowie grudnia większość guesthouse’ów była już zamknięta na zimę, a na szlaku spotkaliśmy stosunkowo niewiele osób (za to naprawdę ciekawych). Do tego towarzyszyły nam kapitalne widoki i bardzo stabilna, słoneczna pogoda. I choć z dnia na dzień było coraz zimniej, zdecydowanie polecamy wybrać się tam właśnie po sezonie!

Informacje praktyczne

Kiedy jechać?
Choć sezon trekkingowy w Nepalu trwa zwykle od kwietnia do majaoraz od października do końca listopada, na Annapurnę zdecydowanie warto wybrać się przed lub po sezonie. W grudniu pogoda zwykle bywa stabilna. Jest słonecznie, aczkolwiek już bardzo zimno. Nielicznych wędrowców można spotkać tu przez całą zimę, choć przełęcz Thorung La w styczniu/lutym bywa już często nie do przejścia (podobno).

Przepisy i pozwolenia
Na trekking musimy zabrać ze sobą: kartę TIMS Trekkers’ Management Information System($20)oraz ACAP – bilet wstępu do Annapurna Conservation Area Project (2000 NPR). Oba te dokumenty można wyrobić w ciągu jednego dnia w KathmanduTourist Service Center(http://welcomenepal.com) lub Pokharze.

Dojazd i powrót
Trekking rozpocząć można już w Besisahar (autobus z Pokhary 5h – 220 NPR, z Katmandu 8h – 500 NPR) lub podjechać wyżej jeepem (1400-1500 NPR) do Dharapani (dużo lepsza opcja na start). Zakończyć można po przejściu przełęczy w wiosce Jomson (zjazd do Pokhary zajmie cały dzień – autobusem do Beni – koszt 1400 NPR, stąd autobusem do Pokhary 220 NPR, 5h) lub kontynuować pieszo w dół, do Marphy, Gashy, Tatopani, czy też samej Pokhary. Szlak idzie jednak głównie drogą jezdną lub omija ją trochę ‚na siłę’ przeciwległym zboczem – nic specjalnego.

Infrastruktura turystyczna
Infrastruktura na szlaku rozwinięta jest aż nazbyt dobrze. Jeden hotel wyrasta obok drugiego (nowe wyglądem zewnętrznym przypominają trochę domki dla lalek barbie). Po sezonie pokój można wynająć za 100-150 NPR, a w wielu miejscach można zostać zupełnie za darmo, jeśli zobowiążemy się kupować jedzenie w hotelu. Co ciekawe, praktycznie w każdej wiosce można znaleźć nocleg z naprawdę gorącym prysznicem (gas shower). Ceny posiłków są przystępne (dal bhat 350-450 NPR, boiled potato 200 NPR). W opcji budżetowej śniadania lepiej robić samemu (owsianki, płatki, kaszki, bakalie można wnieść ze sobą), a ze sprzętem do gotowania dodatkowo zaoszczędzimy na napojach.

W mijanych po drodze wioskach znajduje się wiele małych sklepów, teahouse’ów i lokalnych żarciowni. Wszędzie można kupić: zupki chińskie, tuńczyka, ciastka i inne słodycze, a w wielu miejscach także wypiekane z kaszą manną placki selroti. W Chame – to największa wioska na szlaku – w sklepach dostać można niemal wszystko, a asortyment jest zdecydowanie większy niż w samym Besisahar.

Na całej trasie nie ma bankomatu – ostatni ATM znajduje się w Besisahar. Na szlaku możemy awaryjnie skorzystać z wypłaty cash advance w banku w Chame (z prowizją 10 %), lub w hotelu Yeti w Manang (większa prowizja). W Jomson również znajdują się banki i podobno nawet działający bankomat (nigdzie nie widzieliśmy).

Sprzęt
Campingowanie na tak dobrze przygotowanym, turystycznym szlaku to raczej przerost formy nad treścią. Na trasie nie ma zbyt wielu miejsc biwakowych (z dala od ludzkich oczu, z dostępem do pitnej wody, szczególnie przez pierwsze dni marszu). Namiot można wykorzystać, po to, aby nocować taniej, w szczycie sezonu – korzystając np. z ogródków guesthouse’ów (dostęp do wody, prysznica, toalety). Choć naszym zdaniem – jeśli nie planujemy eksplorowania terenów poza utartymi szlakami lepiej sprzętu biwakowego w ogóle nie zabierać.

Kartusze gazowe oraz paliwo do kuchenek benzynowych dostaniemy w Besisahar i kilku innych wioskach na szlaku po drodze (np. w Manang kupimy kartusze i kerosynę).

Annapurna należy do suchych rejonów, na całym szlaku brakuje wody (dostępna tylko w wioskach i kilku przecinających trasę strumieniach), dlatego warto zawsze mieć jej jakiś zapas – przynajmniej litr – przy sobie. Na trasie można korzystać ze stacji safe drinking water (40-50 NPR za 1 litr), w grudniu większość jednak była już zamknięta. My piliśmy nieuzdatnioną wodę, ale raczej nie zachęcamy, aby ktoś brał z nas przykład. Lepiej mieć przy sobie tabletki do odkażania wody, filtr mechaniczny lub steripen.

Trasa
Trekking wokół Annapurny możemy polecić w zasadzie każdemu, niezależnie od skali jego wcześniejszych górskich doświadczeń. Trasa jest prosta orientacyjnie i bardzo dobrze oznaczona. Część trasy po stronie wschodniej wiedzie drogą jezdną dla jeepów (od Besisahar do Chame) i dla motorów (od Chame do Manang), zachodnia strona jest w całości przejezdna (od Mukinath do Beni), w nagłych wypadkach można więc bez problemu bezpiecznie wrócić do cywilizacji. Na trekkingu problem może sprawić jedynie zdobywanie znacznych wysokości (warto mieć przy sobie zapas Diuramidu). Szlak wspina się jednak stopniowo, co powinno zapewnić każdemu niezależnie od jego fizycznych predyspozycji raczej dobrą aklimatyzację. I choć to najwyżej poprowadzony szlak turystyczny w Himalajach, sama przełęcz Thorung La 5416 m n.p.m. do trudnych nie należy. (Możemy śmiało powiedzieć, że trudniejsza jest ponad połowa szlaków w naszych polskich Tatrach.)

Jak zaplanować trasę trekkingu dzień po dniu? Możliwości i wariantów jest wiele. Po drodze można wybrać się na kilka wycieczek w okoliczne doliny ‚na lekko’: do Base Camp’u pod Pisang Peak‚iem, czy Tilichio Lake. My zdecydowaliśmy się na krótszy 7-dniowy wariant. Szczególnie polecamy trekking do jeziora Ice Lake – stąd przy dobrej pogodzie zobaczymy najlepszą panorama na okoliczne góry, w tym całe pasmo Annapurny. Szczegółowe informacje dotyczące planowania trasy można znaleźć w wielu miejscach w internecie. Zdecydowanie polecić możemy to opracowanie: http://www.nepal-dia.de/Nepal_Reisebericht_Annapurnaru/Trekking_the_Annapurna_Circuit_with_the_new_NATT_trails_111017.pdf


Trasa do pobrania w formacie KML i GPX.


Galeria



Powiązane wpisy


TOP