Garhwal Himalaya
Nine day trekking in Garhwal: beginning in Guttu, going up the Bhilan Ganga valley, then - without trail - via Masar Tal and Mayali Pass (5100 m) to Vasuki Tal. Descend to Kedarnath - destroyed in 2013 by a flood - and futher down to Gaurikund.
-
Dotarliśmy do Riszikeszu - nie ma co, trzeba iść na miasto! -
Na drodze otoczyły nas stada małp - aż strach się bać! -
Zniektórymi udało nam się nawet zaprzyjaźnić... ;) -
Parę dni upłynęło na ustaleniu planu działania... -
... i nadrabianiu zaległości na blogu... -
Decyzja zapadła - jedziemy do Guttu, stamtąd idziemy w góry. -
Pierwszego dnia musieliśmy dojść do pobliskiej wioski Z wypchanymi po klapy plecakami - było ciężko! -
W lasach buszowały białę małpy! -
A niektóre owady odkryły sztukę mistrzowskiego kamuflażu! -
W Reeh znaleźliśmy zrujnowany Tourist Rest House... -
Z braku laku (cały czas padało) rozbiliśmy się w śródku - zchargowali nas za to miejscowi 200 Rs/ noc. -
Nastepnego dni nie padało do 10.00! -
A przed nami długa droga do Gangi! -
Stop resty robiliśmy pod kopkami suszącego się siana - tam padało mniej! -
Błotko... -
Po południu wyszło słońce... -
A my zatrzymaliśmy się na chwilę w wiosce Deordi. -
Próbowaliśmy nawiązać kontakt z lokalsami... -
... ale niestety porozumiewali się tylko w miejscowym dialekcie Urdu. -
Dotarliśmy do Gangi. -
Była to najwiękza wioska położona w dolinie. -
Zatrzymaliśmy się za wioską na polu przy Tourist Rest Housie - tym razem za free. -
Trzeciego dnia znowu padało, już wiemy dlaczego miejscowi nie rozstają się z parasolami! -
Ostatnie zabudowania mijane po drodze... -
Korzystamy z chwili słońca... -
Następna taka może się już nie powtórzyć! -
Przed nami dzikie góry. -
Widokowe wodospady. -
Liczne dopływy Bilang Gangi. -
I coraz lepsze krajobrazy. -
. -
W stronę lodowca Kathling. -
Idziemy a lodowca nie widać... -
Co tu robić?! -
Może coś będzie widać z góry?! -
No i jest. Zero point. Miejsce, z którego wypływa Bilang Ganga. -
Wycieczka zaliczona, możemy wracać. -
White zawsze musi się wdrapać... -
...na jakiś kamyk! -
Czeka nas przejście przez rzekę, korzystamy z poręczówki (spadła nam z nieba!) -
Drugi odcinek rzeki... -
Przejść się da, trzeba tylko wrócić po plecak ;) -
Teraz jest trochę trudniej... -
ZIMNO!!! -
Docieramy na szczyt moreny do małego jeziorka. -
az za nim znajduje się polana biwakowa Chowki - za nami stacjonuje niemiecka, babska ekspedycja. -
Kolejny dzień pełen niespodzianek! -
Czeka nas długie podejście na grań. -
Nasządolinę zostawiamy daleko z tyłu. -
Widoczność się psuje... -
Ale trzeba iść dalej... -
Końca nie widać. Teren robi się 'nieciekawy'... -
Z jednej strony lufa, z drugiej lufa. To wcale nie tędy! Wysokość 4760 m n.p.m. -
Opis z przewodnika chowamy do kieszeni, schodzimy w dół doliny. -
Robi się późno, biwakujemy. -
Nocleg na wysokości 4300 m n.p.m. -
Kolejny dzień- próbujemy się przebić w górę doliny - własnym wariantem. -
I ku naszemu zdziwieniu... -
... docieramy do jeziora Masar Tal! -
Woda w jeziorze jest czysta jak kryształ! -
W górę na pierwszą przełęcz. -
Widok z przełęczy w kierunku naszego kolejnego celu - Mayali Pass - 5100 m n.p.m. -
Rozglądamy się po okolicy. -
Trawersujemy bokiem rozległy lodowiec. -
I w górę! -
Na przełęczy Mayali Pass. Pogoda się psuje! -
Wysokość 5104 m n.p.m. -
Schodzimy na czuja w dół do doliny. -
Mijamy kolejną 5 tyś przełęcz. -
Trawers nad jeziorem. Jeszcze tylko 800 metrów w dół. -
Rozpoczynamy kolejny dzień - nad jeziorem Vasuki Tal. -
Nie będzie łatwo - przed nami kolejne podejście. -
Ale najperw zasłużony rest. -
No i kąpiel! ;) -
Na przełęcz wiedzie zarośnięta ścieżka - jedna z nielicznych wydeptanych dróżek na tym treku. -
Jest mega! -
Aż dech zapiera. -
W tle sześciotysięczniki. -
A w oddali widać nawet Nanda Devi. -
. -
Ostry zig zag. -
Widać już dolinę. -
Wioska Kedarnath. -
Wioska wygląda jakoś dziwnie... -
I własnym oczom nie możemy uwierzyć... -
Nic nie wiedzieliśmy opowodzi jakak miała tu miejsce 15 czerwca 2013 r. -
Cztery miesiące po tragedii. Na drodze znaleźć można napoje. Pepsi, mirinda, Limca - do wyboru do koloru! -
Tea housów już nie ma -pozostało jedynie hinduskie menu... -
Grupa ludzi buduje most -to właśnie tutaj dowiadujemy się co tu się stało! -
W dolinie zginęło około 5 tyś osób. -
ął się na jezioro Chorobari Tal, które finalnie zalało dolinę. -
Ocalała jedynie świątynia - najpopularniejsze miejsce kultu dla hindusów w Garhwalu. -
W dolinie stacjonują jednostki policyjne. Zatrzymujemy się w obozie rządowym. -
Jest całkiem miło, dostajemy barak dla vipów. Mieszkamy wśród fotoreporterów i dzinnikarzy. -
Jest bardzo miło. Nocleg i jedzenie (pyszne) zupełnie za darmo! -
Następnego dnia opuszczamy obóz. -
Schodzimy w dół do Gaurikund, aby złapać autobus do Rishikeszu. -
Po drodze mijamy jeszcze trzy inne campy, w których można się zatrzymać. -
Policjanci goszczą nas serdecznie! -
Po drodze mijamy kilka wraków śmigłowcó. -
Na dnie doliny w dalszym ciągu stoją opuszczone samochody i autobusy. -
Kedarnath zrobiło na nas piorunujące wrażenie. Nie do opisania. My stąd uciekamy- ludzie muszą żyć dalej...