Mówią, że indyjska kuchnia jest jedyna w swoim rodzaju. Coś w tym musi być. Choć ja osobiście, z całej masy kulinarnych rozmaitości wspominam najlepiej „Hello to the Queen” – prosty deser na bazie lodów, bananów, czekolady, kruszonych ciastek i orzechów. I o tym wprost fenomenalnym smakołyku napiszę dziś!
Hello to the Queen niczym nie przypomina typowych indyjskich słodyczy i nikt do końca nie wie skąd taki przepis właściwie wziął się w Indiach. Niektórzy twierdzą, że deser ten – nazywany również „Shalom la Malkah” – ma irańskie korzenie. Choć moim zdaniem użycie tej nazwy jest jedynie odpowiedzią na rosnący popyt. Przysmak cieszy się dużą popularnością jednak nie tylko wśród Irańczyków. Dla nas stał się on substytutem europejskiego smaku, którym można delektować się w nieskończoność.
Macie ochotę spróbować?! ;)
Hello to the Queen jest dostępne niemal w każdej turystycznej knajpie w Indiach Północnych, w miejscowościach takich jak: Rishikesh, Dharamshala, Manali, czy Leh (trudniej znaleźć deser w pozostałych rejonach – okazjonalnie Delhi, Goa). Cena jednej porcji to około 100 INR, czyli 5-6 zł (drogo – za równowartość tej kwoty można zjeść porządny obiad). Ale jeśli nie wybieracie się w najbliższym czasie do Indii, zawsze można zrobić „Hello to the Queen” w domowym zaciszu, wedle poniższych wskazówek. Polecam.
Pierwszy raz spróbowaliśmy Hello to the Queen w Hampi, razem z Wami :). Jak dla nas jest to królowa deserów w Indiach! Z pewnością po powrocie do PL sprawdzimy Wasz przepis! Pozdrawiamy!